piątek, 18 września 2009

fatalna carbonara


Odkąd siedzę w domu robie sobie lanczyki by myself – generalnie nie chce mi się wychodzić, nie mam z kim, mój pobliski barek ma urlop do końca września no i trzeba oszczędzać na bezrobociu ;-). A jak odkryłem makaron orkiszowy grini BIO stałem się jego wielkim fanem (w Selgrosie duże pudełko za 7,50, półka ze zdrowym jedzeniem).

Wszystko było OKI dopóki używałem gotowych sosów, w końcu jednak nadszedł ten dzień kiedy trzeba zrobić duży krok do przodu i zrobić makaronik z własnym sosem. Wybór padł najgorszy jaki mógł czyli CARBONARA (czego żałowałem już po kilkudziesięciu minutach). Przepis ofkors z internetu – oczywiście są ich tysiące, pod każdym setki postów na forum, wybrałem ten najprostszy (tak mi się wydawało). Składniki prościutkie: jajko, boczek, śmietana, cebula – przepis łatwizna i już po chwili.....................................


Totalna klapa!!!!!!!!!!

Zamiast carbonary wyszedł brejowaty makaron z jajkiem ;-) – zatęskniłem za żarciem u czarownic;-)

Zasłyszane story o fatalnej carbonarze pewnego trenera tenisa nie uratowało mnie przed mega porażką, no ale ja robiłem makaron solamente dla siebie, niestety….

Ale się nie poddaję -jeszcze się uda, kiedyś.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz